Nowa ustawa z 5 grudnia 2024 r. włącza Polski Związek Łowiecki w system ochrony ludności i obrony cywilnej. Brzmi to doniośle: myśliwi, z ich sprzętem, logistyką i rozpoznaniem terenowym, stają się formalnym partnerem administracji publicznej w działaniach kryzysowych. Wprost wymieniono zadania związane z zagrożeniami powodowanymi przez zwierzynę czy wsparciem w sytuacjach nadzwyczajnych.
Ale – i tu pojawia się najważniejsze pytanie – co z bronią?
Ustawa, podobnie jak wiele wcześniejszych regulacji dotyczących stanów nadzwyczajnych, skrupulatnie opisuje różne scenariusze kryzysowe, a jednocześnie omija problem posiadania i użycia broni przez obywateli. Konfiskata to nie jest rozwiazanoe problemu. O tym dyskutujemy w tym i poprzednim artykule.
Bo skoro Polski Związek Łowiecki wpisano do katalogu podmiotów ochrony ludności, to naturalnie rodzi się wątpliwość: czy ich broń palna – zarejestrowana, kontrolowana, używana w legalnych celach – pozostaje wyłącznie „sprzętem sportowo-łowieckim”, czy też w razie wojny i mobilizacji może być elementem systemu obronnego państwa?
Odpowiedzi w ustawie brak.
Tak samo, jak w innych aktach dotyczących stanów wojennego czy wyjątkowego. Prawodawca najwyraźniej woli pisać o ogólnych mechanizmach ochrony ludności niż o tym, że w rękach tysięcy myśliwych znajduje się legalny arsenał, który w sytuacji kryzysowej mógłby stanowić atut albo… wyzwanie organizacyjne.
Tymczasem są państwa, które nie boją się tego tematu bo nie mają innego wyjścia. Ukraina – w obliczu rosyjskiej agresji – uchwaliła ustawę, która zezwoliła cywilom na użycie własnej broni w obronie kraju, a dodatkowo rozdawano broń palną obywatelom do walki z agresorem. Prawo wprost zrównało cywilów z żołnierzami w zakresie użycia broni podczas wojny, a obowiązek jej zwrotu po zakończeniu działań stanowił prosty i klarowny mechanizm kontroli.
W Polsce – mimo że mamy jedną z prężnoejszych organizacji łowieckich w Europie, dysponującą realnym potencjałem – wciąż temat broni cywilnej w sytuacji wojny pozostaje przemilczany.
Można więc postawić tezę: produkujemy ustawy o stanach nadzwyczajnych, opisujemy mechanizmy reagowania kryzysowego, wyznaczamy zadania podmiotom takim jak PZŁ – ale starannie omijamy najtrudniejsze pytanie: co z bronią w rękach obywateli, gdy sytuacja naprawdę stanie się nadzwyczajna.
Co jest zapisane w ustawie jako jeden z ovowiazkow PZŁ:
„Zadania ochrony ludności i obrony cywilnej polegają na działaniach związanych z wystąpieniem zagrożenia, polegających na: h) ochronie ludności przed zagrożeniami związanymi z występowaniem zwierząt wolno żyjących (dzikich) na obszarach zamieszkałych.”
Rodzi się pytanie czym mają chronić ludnośc cywilną przed zwierzętami? Rohatyną?