Trwa strzelecki Puchar Świata w Limie (Peru). Po tygodniu sportowej rywalizacji Polacy na koncie mają dwa medale – brąz i srebro, co daje im 4 miejsce w medalowym rankingu. Bezkonkurencyjna jest reprezentacja Chin, która już 10 razy stawała na mistrzowskim podium.
Polską medalową stawkę otworzyła Klaudia Breś (Zawisza Bydgoszcz). Po znakomitej walce w finale z mistrzynią świata Ranxin Jiang (Chiny) w strzelaniu z pistoletu pneumatycznego kobiet na dystansie 10 metrów – zakończonej wynikiem 12:16 – ostatecznie zajęła drugie miejsce.
– Wykonałam to, czego nauczyłam się po starcie na Mistrzostwach Europy – komentuje wicemistrzyni Europy. – Pracować jak najlepiej na tym, co w danej chwili jest, a nie dążyć za wszelką cenę do doskonałości.
Jej wyniki mogą jednak imponować. Polka dostała się do finału z pierwszej lokaty podczas strzelania kwalifikacyjnego, uzyskując najwyższy wynik (579 punktów). – Kwalifikacje były trudne, widziałam błędy i ciężko było mi na nie pozwolić, ale nie miałam wyjścia – komentuje Klaudia Breś, która narzekała na problemy zdrowotne tuż przed startem.
Każdy z zawodników miał też swój sposób na pogodę. Klaudia Breś na przykład nie rozstawała się z przenośnym wiatraczkiem, który przez jej fanów okrzyknięty został “kultowym”. – To pomysł naszej pani trener, jest na wszystko przygotowana. Jak jest zimno, mamy ogrzewacze do rąk. Jak jest za ciepło, wiatraczek – dodaje zawodniczka.
W Limie w czasie startów temperatura utrzymywała się w granicach 30 stopni Celsjusza, a wilgotność przekraczała 80 procent. – W stroju strzeleckim ciężko było wytrzymać. W takich sytuacjach trzeba po prostu skupić się na sobie, a nie na przeciwnościach – dodaje Tomasz Bartnik (Legia Warszawa).
To skupienie wyszło mu znakomicie, bo do Polski wróci z brązowym medalem. Zdobył go wspólnie z Anetą Stankiewicz (Zawisza Bydgoszcz), w konkurencji karabin pneumatyczny MIX. – Tomek “pociągnął” kwalifikacje, a ja “odpaliłam” w finale. Jesteśmy zespołem, który może na siebie liczyć – komentuje zawodniczka Zawiszy Bydgoszcz. – Tomek, tak jak ja, nie boi się finałów i z taką właśnie pewnością siebie strzelaliśmy mecz o brązowy medal.
Tę pewności siebie widać w wyniku – 16:10 na korzyść Polski, w meczu z norweskimi gwiazdami strzelectwa (Jeanette Hegg Duestad, Jon-Hermann Hegg). – Od zmiany karabinu wszystko idzie w coraz lepszym kierunku – komentuje Tomasz Bartnik. W pojedynku z Norwegami strzelił swoją “życiówkę”. – Poprzednią miałem niewiele niższą, bo 315,1 pkt. A tutaj 315,9 w ciężkich warunkach, co pokazuje że jeszcze wiele pięknych chwil przed nami.
Dziś (17.04) ostatni dzień zawodów na Pucharze Świata ISSF w Limie i finały mężczyzn m.in. w karabinie, w 3 pozycjach na dystansie 50 metrów. Po mistrzowskie tytuły spróbują sięgnąć wspomniany już Tomasz Bartnik oraz Maciej Kowalewicz. Młody zawodnik Gwardii Olsztyn dopiero zaczyna swoją karierę na światowych arenach i ma za sobą już jeden udany finał na Pucharze Świata w Peru – zajął 8 miejsce w karabinie pneumatycznym. Po strzelecku – warto życzyć im “połamania lufy”.
fot. PZSS