Od lat uczestniczę w zawodach strzeleckich. Znam ten klimat – broń długa, precyzyjny ogień, adrenalina, współzawodnictwo. I oczywiście ten charakterystyczny „taktyczny styl”, który w naszym środowisku przyjął się lepiej niż Crocsy w wojsku. Nie mam nic przeciwko moro, plecakom z molle czy butom do zadań specjalnych. Ale coraz częściej wokół siebie widzę coś więcej: ludzi ubranych w autentyczne mundury Wojska Polskiego. Z dystynkcjami. Z emblematami. Z orzełkiem.
I nie, nie są to żołnierze.
Na pierwszy rzut oka – luz. W końcu to tylko ciuch. I to dostępny w każdym sklepie z militariami. Wchodzisz, kupujesz, zakładasz. Nikt nie pyta, kim jesteś. To trochę jakbyś mógł wstąpić do wojska bez przysięgi, musztry i lat służby – wystarczy gotówka i zacięcie do stylówki. Jak powiedział klasyk, który „tak po prostu” zaanektował Krym: „przecież to zwykli zieloni ludzie, nikogo nie atakują”. Tak po prostu.
No właśnie – „zielone ludziki”. Nazwa infantylna, wręcz komiczna. A jednak efekt ich obecności był dramatyczny: destabilizacja, wojna, śmierć. Dezinformacja na poziomie mistrzowskim. I kiedy widzę dziś ludzi w mundurach wojskowych na protestach antyszczepionkowych czy manifestacjach politycznych, trudno nie mieć skojarzeń. Bo czy nie o to chodzi – by wzbudzić w tłumie wrażenie, że „wojsko jest z nami”? Że stoi po stronie „ludu”, a nie państwa? To jakiś test?
To nie są przypadki odosobnione. W Bydgoszczy grupa antyszczepionkowców ubranych w mundury wtargnęła do kliniki, zarzucając lekarzom „eksperymenty na dzieciach”. Inni pojawiali się na wiecach z hasłami „wojsko z narodem”, nosząc pagony i oznaczenia, których nigdy nie zdobyli. To nie tylko nielegalne – to niebezpieczne. To zaburza zaufanie społeczne do Sił Zbrojnych RP. A co gorsza – wprowadza zamęt nawet w głowach tych, którzy mundur noszą z honorem.
Przypomnijmy – zgodnie z ustawą o odznakach i mundurach z 1978 roku, noszenie munduru wojskowego przez osobę nieuprawnioną jest zabronione. Art. 61 Kodeksu wykroczeń również przewiduje karę dla tych, którzy bezprawnie noszą mundur lub emblematy służbowe. Prawo swoje – a praktyka swoje. Sklepy sprzedają, ludzie noszą. A państwo przygląda się z daleka, chyba że mundur pojawi się w kontekście politycznym – wtedy reaguje, i słusznie. Ale co z codziennością?
Strzelectwo to piękna dziedzina. Łączy dyscyplinę, odpowiedzialność i szacunek do broni – a przynajmniej powinno. Jeśli ktoś wybiera się na zawody w mundurze, bo „fajnie wygląda”, to zaczynam mieć wątpliwości. To nie jest przebranie na paintball. To symbol służby i zobowiązania. Jeśli dziś traktujemy go jako gadżet – to jutro ktoś w tym mundurze może wykorzystać ten autorytet przeciwko nam.
Nie nawołuję do zakazu moro na strzelnicach. Nie chcę też, żeby wszyscy podchodzili do tego tematu bez refleksji.
*Cosplay to skrót od angielskiego „costume play” – czyli przebieranie się za postacie z filmów, gier, komiksów czy książek. To popularne hobby, zwłaszcza na konwentach popkulturowych, gdzie ludzie tworzą i noszą stroje swoich ulubionych bohaterów. W dużym skrócie: cosplay to zabawa w przebieranki, często bardzo szczegółowe i kreatywne.
W kontekście felietonu, „mundur to nie cosplay” znaczy: to nie jest strój do zabawy czy stylizacji – to symbol prawdziwej służby i poważnej odpowiedzialności.
Zdjęcie ilustracyjne
Zdj. Pixabay