wtorek, 12 listopada, 2024

Zawody PRS w Hiszpanii

Share

Jak sam tytuł wskazuje, nasza ekipa z EDS w składzie Słoik i Bombel pojechała dość daleko, aby zobaczyć jak wygląda PRS w Hiszpani. Nie lubimy monotonni, a żeby się rozwijać trzeba wychodzić poza strefę komfortu. 

Zaczynając jednak od początku, zawody organizuje Javi, z którym kontakt był zarówno konkretny jak i szybki. Po załatwieniu papierologii i płatności, z niecierpliwością czekaliśmy na wyjazd. Podróż minęła w świetnym klimacie. My spaliśmy w Hotelu niedaleko Saragossy i na strzelnicę mieliśmy 30 minut jazdy. Pierwszego dnia po południu (piątek) trzeba było się zameldować na strzelnicy. Dojazd na strzelnicę był bezproblemowy, a naszym oczom ukazało się… lotnisko.

Okazuje się, że PRS Spain odbywa się właśnie na lotnisku, które na czas zawodów jest zamykane i przekształcane w strzelnicę na 3 dni. Musze przyznać, że wywołało to zdziwienie na naszych twarzach. Po znalezieniu i przywitaniu się z organizatorem, pobraliśmy numery startowe (każdy numer jest na inny dzień zawodów i oznacza skład i numer w składzie) i dostaliśmy matchbook na sobotę. Następnie mogliśmy wyzerować naszą broń. Można to robić również w czasie trwania zawodów, jest do tego specjalne stanowisko. Po zakończeniu zerowania i pożegnaniu się, pojechaliśmy się wyspać, gdyż zawody zaczynały się w sobotę około 8:00. Po przyjeździe zastała nas kontrola broni wraz z miejscową policją. Same zawody ruszyły około godziny 9. 

Samo położenie strzelnicy wygląda następująco: droga (kilkaset metrów długa) na skraju której ustawione są tory (około 8) i przedpole do około 700m częściowo wchodzące na góry. Teren między drogą, do pagórków to prawie 600m czystego pola. Tory były rozstawione co około 40m, a przemieszczanie odbywało się po drodze. Co ciekawe całe zawody ogarniało około 4 osób. Spoterami i zapisującymi wyniki są bowiem inni zawodnicy. Przynajmniej dwóch obserwuje trafienia, jeden zapisuje wynik na kartce, kolejny na tablecie.

Sami Hiszpanie to niezwykle sympatyczni ludzie, pomocni, zabawni, samo strzelanie przebiegało w mega sympatycznej atmosferze. Tory były klasyczne rzekł bym jak na PRS czyli 90 sekund. W zależności od toru kilka lub jedna postawa i kilka lub jeden cel. Czasy były wyśrubowane (tylko raz zmieściłem się w limicie), nie udało mi się strzelić toru na czysto, podobnie Bombelkowi. Cele ustawione od 300m do prawie 700m, te bliższe zawsze większe, te dalsze mniejsze. Bliskie były łatwe do trafienia, dalekie wymagały naprawdę precyzyjnych strzałów, ale realne do trafiania. Tor mógł polegać np. na dobiegu do łóżka na łańcuchach i ostrzelaniu kilku celów w odpowiedniej sekwencji. Jednak nie było tu matematyki znanej z Mykity, generalnie hit or miss go on. Inny tor to strzelanie z kilku przeszkód jak tank trap, kawałek drzewa i jakaś beczka z zaznaczonymi miejscami do położenia broni do dwóch celów. Jak nie trafisz 2 razy z danego miejsca idź dalej, po trafieniu idź dalej. Naprawdę nic skomplikowanego do liczenia. Jednocześnie dobór postaw, celów bardzo wymagający żeby zrobić to na czysto. Najtrudniejszym torem był tor gdzie z 12 różnych miejsc trzeba było ostrzelać jeden cel, jeden z Hiszpanów dokonał tego trudnego zadania. Widać u nich doskonały warsztat, a my obserwowaliśmy i uczyliśmy się nowych rzeczy. 

W Hiszpanii niesamowicie wieje, wiatr bez problemu dochodził do 6m/s, bardzo zmienny, zarówno jeśli chodzi o siłę jak i kierunek. W sobotę był bardziej stabilny i słabszy, ale w niedzielę się działo. Temperatury rano sięgały 18 stopni, a po południu ponad 30. Po pierwszym dniu Bobelek uzyskał wynik Top w klasie Lady, a ja byłem 13 w Openie. Po zawodach, które skończyły się z rozdaniem nagród około godziny 16 była  kolacja w formie grilla zorganizowana przez samych zawodników. Doskonały moment na poznanie się i integrację środowiska. Niedziela to kolejne zawody, jak wspominałem wcześniej, z identycznym układem celów, ale z innymi zadaniami strzeleckimi. Tory wykorzystywały zupełnie inne przeszkody, a strzelanie odbywało się często do innych celów niż dnia poprzedniego z danego staga. Ten dzień był na pewno trudniejszy wiatrowo i Bombelek strzelił ciut gorzej, mi natomiast udało się uzyskać kilka miejsc wyżej. 

Podsumowując, PRS w Hiszpanii to niezwykle ciekawe doświadczenie. Tory są krótkie, szybkie i wymagają doskonałej znajomości sprzętu, aby dobrze się stabilizować. Jak dla mnie czysty PRS. Cele w odległościach 300-700m, z czego te bliższe zawsze większe. Bardzo trudny wiatr, który potrafił się zmieniać siłą i kierunkiem kilkukrotnie w czasie przebiegu. Duże skoki temperatury w ciągu dnia. Świetna organizacja (4 osoby zorganizowały zawody dla blisko 100 zawodników), bardzo mili i wspierający ludzie. Szczerze polecamy.

Michał Dudzik
Strzelec długodystansowy i taktyczny. Zwycięzca wielu zawodów strzeleckich takich jak Sniper`s Mission, LR Mykita, Tactical Polish Sniper. Uczestnik wielu zawodów poza granicami kraju. Właściciel celowniki.com.pl

Przeczytaj także

Reklama

News