Jak wszyscy wiemy, strzelectwo w Polsce rozwija się bardzo dynamicznie i w różnych aspektach – strzelań statycznych, dynamicznych, IPSC ale też długodystansowych. W historii tych ostatnich jest kilka znaczących pozycji, które na pewno zapisały się wielkimi literami i na trwałe weszły do kalendarza każdego strzelca. Bez wątpienia jedną z nich jest TPS – Tactical Polish Sniper.
Zawody organizowane od lat, zawsze z wielkim rozmachem, zawsze na poligonach wojskowych i w międzynarodowym towarzystwie. Jeszcze długo przed Mykitą czy zawodami PRS ( Practical Rifle Shooting) powstał właśnie TPS, zawody gdzie celami nie były typowe tarcze i ściganie się na milimetry, tylko zawody praktyczne. Co prawda nie typowy PRS, ale coś „w tym guście”. TPS bowiem sprawdzał pod kątem umiejętności strzeleckich pary zawodników w układzie snajper-spotter (to para zdobywa punkty), w scenariuszach, które zakładały wysoki stopień realności a niejednokrotnie miały swoje źródło w prawdziwych zadaniach bojowych.
Ideą przewodnią jest to, że Cel zostaje trafiony lub nie, niezależnie od punktu trafienia, z różnych postaw, w reżimie czasu. To co go odróżnia TPS od typowych PRS-ów to właśnie pary, ale również zadania. Ich specyfika, która często polega na strzelaniu do celów sylwetkowych, ruchomych, pomiary odległości do nich, czy strzelanie na nieznanych dystansach stanowi o atrakcyjności i wyjątkowości tych zawodów.
W tym roku odbędzie się IX edycja tychże zawodów. Odświeżone, z częściowo nową załogą składającą się zarówno z doświadczonych strzelców sportowych jak i byłych ludzi z „branży” taktycznej, więc należy się spodziewać dużo ciekawszych pomysłów, wymagających strzelecko torów i świetnej organizacji.
TPS na przestrzeni lat zmieniał się. Pojawiały się nowe ciekawe pomysły. Zawsze jednak były to zawody, gdzie komunikacja w obrębie zespołu i podział zadań był kluczem do sukcesu. Co więcej, sama idea zawodów czyli spotkanie strzelców cywilnych jak i tych z „resortów” powodowała niesamowitą wymianę doświadczeń. Zarówno pod względem techniki strzeleckiej jak i akcesoriów, pozytywnie wpływając na poprawę wyników obydwu stron.
Żeby przybliżyć Ci, drogi czytelniku, jak wyglądały do tej pory zawody, pozwolę sobie napisać o kilku torach, które miały miejsce.
– Kładziesz się na przedpolu, po komendzie start na dystansach od 300 do 800m podnoszą się losowo cele sylwetkowe na których pomiar i ostrzelanie masz kilka sekund.
Masz czas na pomiar celów (gongi), a następnie ostrzeliwujesz je dwoma strzałami w celu trafienia.
– Ścieżka z celów, które ostrzeliwujesz od najdalszego do najbliższego. Dwa strzały na każdy cel, dystanse znane.
– Wchodzisz na rusztowanie, gdzie na różnych wysokościach rusztowania ostrzeliwujesz ten sam cel.
– Strzelasz do balonu na 300m, obok niego są dwa inne których nie można trafić, dotykają się i ruszają na wietrze.
– Strzelasz do celu ukrytego za klapką. Pocisk kolegi musi otworzyć klapkę (metalowa, otwiera się na jakieś pół sekundy) w tym czasie twój pocisk przelatuje przez otwór i razi cel.
– Strzelanie na rakietach w nocy – kolega odpala flarę, a Ty w tym czasie ostrzeliwujesz cele które widzisz.
– Bieg do śmigłowca i strzelanie z jego wnętrza do celów.
– Rozpoznanie w „tłumie” twarzy celu pokazanego wcześniej i ostrzelanie go
– Strzelanie cantingu na różnych dystansach – zanim to stało się „modne”
To tylko część zadań, mniej lub bardziej wymagających. W tym roku do dyspozycji organizatorowi udało się uzyskać poligon Drawski. Wiadomo więc już, że będzie dużo strzelania do celi reaktywnych, poruszających się, ale na pewno nie zabraknie gongów, gwarantowanych przez firmę METS. Co więcej w tej edycji będzie używana broń krótka, więc sprawdzane będą i te umiejętności. Organizatorzy szacują, że średnia ilość amunicji potrzebnej do zaliczenia wszystkich zadań to 350 sztuk. Tak więc zapowiada się nie tylko duże wyzwanie strzeleckie, ale i także możliwość zdobycia bezcennych doświadczeń, których nie zdobędziecie na żadnych innych tego typu zawodach.