Po roku nieobecności na scenie strzeleckiej, na poligon w Strzepczu wróciła Mykita Rifle Series w wersji Mid Range dla kalibru .223.
Organizatorem zawodów jest: Klub Strzelecki KRYZA, a sponsorem zawodów był salon broni Czapla.
26 kwietnia 2025 roku 39 śmiałków brało udział w tych kultowych już zawodach strzeleckich, które mają swoich wiernych bywalców. Nowa formuła rozgrywana były w trzech kategoriach sprzętowych: semi-auto 29 strzelców, repetier open 5 strzelców i repetier standard 5 strzelców. Ta ostatnia kategoria to karabin taki jak go Pan Bóg stworzył, bez dociążeń, wymyślnych osad itp. Wersja „na gajowego”, i do tej właśnie leśnej stylizacji nawiązywały stroje strzelców w tej kategorii. Pozwoliła ona wyrównać szanse, dla osób, które swoją przygodę ze strzelaniem dopiero rozpoczynają, i to się chwali.
Wiosenna edycja Mid Range była jednodniowa, a poligon w Strzepczu przywitał uczestników o 7:03 delikatnym przymrozkiem ale wędrujące po niebie słońce zapowiadało ciekawy dzień. Piękne niebo, zimny wiatr, czego więcej oczekiwać …
Przy rejestracji, każdy z zawodników otrzymywał numer startowy, którym identyfikował się do końca zawodów przy każdym strzelaniu. Po pierwszym strzale zawodnicy zostali podzieleni na kilka grup, aby usprawnić przebieg zawodów. Numery od 1-5 tor pierwszy i tak dalej, a gdy zawodnicy dotarli już na swoje pozycje nastąpiła zmiana decyzji, i grupy strzelców potworzyły się po koleżeńsku, a numery startowe nie miały nic z tym wspólnego. I to właśnie na Mykita’ch jest najciekawsze, że pomimo delikatnego chaosu na początku przebieg jest płynny i niezakłócony.
Dla zawodników zorganizowano 8 ciekawych torów, na których można było sprawdzić swoje strzeleckie braki, a jako, że nie było tych zawodów przez rok, to fantazja poniosła organizatorów i na każdym torze były wymyślne ćwiczenia fizyczne.
Zasada dotycząca punktacji jest dość prosta i na każdym torze jednakowa, trafisz za pierwszym razem to super, jeśli nie trafisz strzelasz dalej, do trzech razy sztuka, a jak nie trafisz za trzecim razem, przechodzisz dalej bez punktu.
Poniżej krótki opis torów i odległości.
- Cold Bore Shoot – i odległość do tarczy 111 mm bliżej środka tym więcej punktów, środek to 100 punktów, a postawa dowolna!
- Ambona – dla rozgrzewki ciągnie opon na linie, ostrzeliwanie dwóch celów w sekwencjach, cel nr. 1 na 88, 5 metrach a drugi na 485 metrach. Cel bliższy, z klapką w środku, ciekawy tor a czasu niewiele.
- Ostatni szaniec – dla rozgrzewki bieganie po schodach, a cele na dystansach 80-120 m i daleki cel 346 m. Cele ostrzeliwane były z okienek, w których trzeba było się ukokosić, jak zawsze na tych zawodach.
- Dekarz – przysiady dla rozgrzewki, usadowienie się na daszku a następnie ostrzelać cel na 370 m z lewej i prawej strony daszku, prawa strona daszku, to lewe oko i lewa ręka, tak dla ułatwienia, a ostatni strzał już z okienka pod spodem, łatwizna.
- PIT STOP – drobna przebieżka przed strzelaniem, a cele na dystansach 226 m i 475 m należało ostrzelać z rozwieszonych na stelażach opon. Trzykrotna zmiana postawy, leżąca, klęcząca i jeszcze jedna, ciekawa i niewygodna.
- Drabina – zabawa w młynarza i przenoszenie worków z lewej na prawą i z prawej na lewą, a następnie z każdego szczebla drabiny ostrzelanie celu na odległości 202 m, a za każdym razem należało strzelić z innego okna.
- Monopod – tu bez ćwiczeń, ale wyzwanie ciekawe. Ostrzeliwanie dwóch celów z postawy stojącej, a następnie postawy klęczącej. Zawodnicy mogą utrudniać sobie jak tylko potrafią, a ich twórczość nie zna ograniczeń. Cele na odległościach 156 m, 194 m, 233 m oraz 280 m.
- MRM – burpees na rozgrzewkę, ale za to 5 szt. a następnie ostrzeliwanie celu na 677 m, co dla kalibru .223 jest już wyzwaniem, co pokazała tabela wyników na końcu zawodów. Postawa strzelecka kucająco-leżąca w okopie, a karabin na mchu. Piękne umieszczenie pod pięknymi drzewami nie pomogło w trafianiu.
- Tank Trap – zabawy w drwala na rozgrzewkę, każdy musiał wyciąć sosnę, no żartuję, jedynie ją podnieść kilka razy, a następnie z trzech rogów tank trap’a ostrzelać po dwa cele na dystansie 240 m i 380 m.
Nie będę pisał o wietrze, który jest zmienny ale jest zawsze, raz z lewej, raz z prawej, ale jest i należy z nim się zaprzyjaźnić, bo to jest kwintesencja strzelan, a dla kalibru .223 zadanie obowiązkowe do odrobienia na poligonach.
Strona organizacyjna zawodów jak zwykle perfekcyjna, choć początek przebiegał pod hasłem „Zmienność decyzji świadczy o ciągłości dowodzenia” a, że jest to jedno z moich ulubionych mott życiowych zawsze czuję się na tych zawodach jak w domu.
Pełen profesjonalizm w wykonaniu sędziów, doskonale przygotowane tory, jednolitość przebiegów to wierzchołek góry lodowej, które podnoszą rangę tych zawodów. Najciekawsze i najwspanialsze jest to, czego nie widać, czyli profesjonalizm ekipy, doskonałe pomysły na utrudnianie strzelania, atmosfera i ciągły uśmiech na ich twarzach to jest najważniejszy aspekt wizyty na tych zawodach, to psychoterapia dla duszy, dla strzelców, którzy od zawodów oczekują czegoś innego niż napięcia.
Zwycięzcy poszczególnych kategorii:
Semi-auto:
1 Michał Szpilewicz
2 Kamil Kortas
3 Artur Płonowski
Repetier open:
1 Rafał Kaźmierowski
2 Bartosz Mizgier
3 Piotr Koszałka
Repetier standard:
1 Damian Bartosik
2 Marcin Banasiak
3 Marek Pyka
Po zakończeniu zawodów wygrani są jednak wszyscy, ponieważ uczestnicy otrzymują ciekawe gadżety oraz kubki, a każda edycja to inny wzór.
Mykita Rifle Series wróciła, miejmy nadzieję że już na dobre, do kalendarza zawodów, a już niedługo kolejna odsłona edycji Mid Range, a w czerwcu wersja Long Range Mykita, której nie możemy się doczekać.
Jak ważne są to zawody dla redaktora, może poświadczyć jego ukochana żona, która w roku 2022 zgodziła się przełożyć ważne wydarzenie, abym mógł uczestniczyć w zawodach, niestety się nie odbyły.