Pamiętam jak dawno temu, pierwszy raz zobaczyłem trening usuwania zacięć na karabinach AR. Instruktorzy mieli takie łopatki na patykach – zasłaniając okno wyrzutowe powodowali awarie no i kursant zaczynał czary-mary. w zależności od zawodnika powodowało to większe lub mniejsze dramaty manualne, a ja się zastanawiałem po co oni to robią tak metodycznie. Po tym jak już trochę człowiek zobaczył, zepsuł, naprawił i się nauczył okazało się, że ta broń – no kto by się spodziewał – potrafi mieć problemy i usterki fabryczne oraz potrafi nie działać prawidłowo zaraz z pudełka.
O czym rozmawiamy?
Uprzedzając spekulacje – mówimy tu o broni cywilnej, komercyjnej, konsumenckiej. Kolokwialne klocki lego dla mężczyzn – produkt z kategorii “hobby i sport”.
Nie inaczej jak w innych produktach z tej kategorii, najczęstszą przyczyną problemów jest ta część między spustem a podłogą – jednak kwestie fantazji “builderów”, braku wiedzy i narzędzi, modowania zamiast strzelania i nieznajomości obsługi pozostawimy sobie na inną okazję B-) Dzisiaj o tym co może naprawdę być popsute i to często prosto z pudełka.
Diagnoza
Podobnie jak w przypadku usuwania zacięć, kluczowe jest zidentyfikowanie problemu na podstawie objawów, zanim zaczniemy coś rzeźbić. Jak już rzeźbimy – to jedną rzecz na raz, żeby wiedzieć co pomogło a co nie. I nie, rozwiercanie otworów nie jest remedium na całe zło wszechświata 🙂
W gruncie rzeczy gazowy AR-15 to proste urządzenie, więc i identyfikacja problemów zazwyczaj nie jest trudna. Pomagają telefony z przyszłości potrafiące kręcić video z prędkością kilkuset klatek na sekundę, niezbędny jest często boroskop.
Zajrzyjmy do lufy
Jedna z częstszych przyczyn nieprawidłowego funkcjonowania nowych karabinów AR-15 to … lufa. A dokładnie komora nabojowa. Oczywiście nie tylko AR i nie tylko najtańszy, bo taki przypadek diagnozowałem tez np w nowym Desert Eagle, Kriss Defiance czy Haenelu w 6.5 Creed. Ale dotyczy to w większości przypadków produktów z niższej półki.
Objawy : problemy z ekstrakcją, łuski pozostające w komorze, niedomykanie zamka itp. Te objawy są różne i mają różną częstotliwość w zależności od skali problemu. W wielu przypadkach to drobiazgi, które można poprawić delikatną polerką, nawet na osi. Niektóre nadają się tylko do wymiany – tak jak karabin ze zdjęć poniżej, lufa z przebiegiem 10szt wystrzelonych dla sprawdzenia czy działa.
I można by roztaczać nad nim modły, wymieniać części, ustawiać blok gazowy itd, ale wystarczy obejrzeć łuski, żeby stwierdzić że potrzebny jest rzut oka do środka lufy. W tym przypadku producent bez pytań i ekspresowo wymienił lufę na nową.
Kolejna komora – tym razem AR-9
Przykład dotyczy AR-9 produkcji DiamondBack. Według mnie problemem jest zbyt nisko osadzony magazynek, co powoduje podawanie kulek pod zbyt dużym kątem. Prowadzi to zawijania łusek o krawędź komory i problemy z ryglowaniem, odpalenia poza komorą itp
Problem dawało się rozwiązać przetoczeniem wejścia do komory i wyprofilowaniem delikatnej rampy dla podawanych nabojów. Dotyczył sporej części karabinków na naszym rynku.
Klucz gazowy
Karabin kolegi, kilkaset sztuk przebiegu czyli nic , zero modyfikacji. Działał i przestał, nie przeładowuje ewidentnie niedogazowany. Paru magików i rusznikarzy go oglądało, rozkręcało, regulowało zanim trafił do mnie tuż przed wierceniem 😀 Klucz na suwadle odkręcony o 2 obroty, lata jak cygance cycki – jak można było tego nie zauważyć?
Wymiana śrub, staking – całość 20 pln i dwa piwa bezalkoholowe. Winny w zasadzie był fabryczny staking tych śrub, który niewystarczająco głęboko zawinął materiał na śrubki, w efekcie odkręciły się a nadal były zaklepane 🙂 Materiał video w linku poniżej :
Części nie trzymające specyfikacji
Nowy karabin włoskiego producenta, niby działa – ale jakoś tak dziwnie łuski rzuca równolegle do lufy i blisko. Robi fajki i double feedy. Jakby jednocześnie niedogazowany i przegazowany. Sprawdzony na innym zamku (no bo jak źle wyrzuca to znaczy że wyrzutnik lub pazur) – jest tak samo. Blok gazowy krzywo, ale poprawienie niewiele pomogło. Więc spróbujemy lżejszy bufor. I tu okazuje się, że to co siedzi w karabinie to jest bufor ale taki z 5 mm za krótki i nierozbieralny. Wymiana na pierwszy lepszy standardowy i jak ręką odjął. Kolejny przykład z tej samej części karabinka to za krótka rura bufora. Pół obrotu za mało żeby pewnie trzymać pin i pół obrotu za dużo bo wystaje 🙂 “Nie wiem Stefan czy to tak może zostać, ale dla pewności daj czerwony loctite …” Kurtyna
Na koniec przykład z internetów. Karabin działa, ale nie chodzi na JEDNEJ elaborce (na wszystkim innym ok). Akcja zakończona wierceniem i sukcesem – działa na tej elaborowanej kulce! No i fajnie, ale … na wszystkich pozostałych jest niepotrzebnie przegazowany. Może wystąpić konieczność zastosowania regulowanego bloku. Czy może zużywać części szybciej niż powinien? Raczej tak. Czy dało się to zrobić nieinwazyjnie? Raczej tak. Jak kiedyś się nie umiało i pojechało na zawody z niedorobioną elaborką to najprostszym sposobem żeby dalej strzelać w semi a nie manual, było wyjęcie ciężarków z bufora. W tym przypadku np. zastosowanie drugiego, lżejszego bufora do tej, konkretnej amunicji rozwiązałoby problem za kilkadziesiąt złotych.
Bo wiecie … to jest zamknięty system od wylotu lufy do końca rury bufora i każdy element ma jakieś znaczenie. Każdy element może też zmienić sposób w jaki karabin pracuje. No i najważniejsze – diagnozy i porady przez internet nie za bardzo sprawdzają się nawet w służbie zdrowia, tym bardziej powinniśmy ich unikać przy naprawianiu broni 🙂